Miassa: inna twarz polenty

0
Miassa: inna twarz polenty

W ubiegłym tygodniu odbył się w Mediolanie (La Fabbrica del Vapore) pierwszy w mieście Street – European Food Truck Festival, czyli festiwal ulicznego jedzenia. Był wielki plac, dookoła typowe samochody służące do przygotowywania i serwowania posiłków, a po środku stoły i ławy dla spragnionych kulinarnych doznań. Nie zawiodły tłumy ludzi, którzy mogli wybierać między klasyczną pizzą margheritą, piadinami, arancini siciliani, hot dogami, hamburgerami, i zagadkową miassą. Dla zaspokojenia pragnienia serwowano głównie piwo i soki ze świeżych warzyw i owoców, a wśród deserów znalazły się crêpes i oczywiście lody.

Wydarzenie to niekoniecznie zaliczyłabym do wartych odnotowania, gdyby właśnie nie owa miassa – rodzaj placka z kaszy kukurydzianej z charakterystycznym nadzieniem. Każdy italofil dobrze wie, że pizza i makaron to nie są dania wykwintne, tylko prosta strawa, biednych ludzi. Należy przy tym pamiętać, iż owe potrawy pochodzą głównie z południowo – środkowej części półwyspu. Prości ludzie zamieszkujący północną część kraju żywili się przede wszystkim polentą i ryżem. O tyle, o ile risotto bardzo lubię i zawsze lubiłam, to kasza kukurydziana nie specjalnie mnie inspirowała. W ostatnich miesiącach zaczęłam się do niej powoli przekonywać, a miassa to dla mnie prawdziwe kulinarne odkrycie!

O co zatem chodzi? Ten oryginalny rodzaj piadiny ma za sobą przynajmniej pięć wieków historii i po dziś dzień jest przygotowywany wg tradycyjnych metod, przy doborze najlepszej jakości, lokalnych składników. Miassa wywodzi się z regionu Canavese (położonego między Turynem, a Doliną Aosty), piecze się ją na specjalnych, żelaznych płytkach podgrzewanych na ogniu i warto podkreślić, że wcale nie jest to szybki proces. Placek składa się tylko i wyłącznie z kaszy kukurydzianej i z wody, natomiast nadziewa się go serem ricotta przyprawionym ziołami i peperoncino (mocno pikantne!) oraz – do wyboru – pancetta coppata (rodzaj boczku) lub grillowane mięso. Smak jest bardzo ciekawy, ale przede wszystkim była to dla mnie kolejna okazja do poznania innych, niebanalnych Włoch.

Ania

P.S. Korzystając z okazji, przypominam o moich mediach społecznościowych. Na Facebooku i na Instagramie@podsloncemitaliiblog jestem codziennie i zamieszczam jeszcze więcej ciekawostek, zdjęć i Włoch!

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj