Gianfranco Calligarich “Ostatnie lato w mieście” [recenzja]

0
Gianfranco Calligarich

Ostatnimi czasy wyjątkowo często przekonuję się, że różowy jest pięknym kolorem, a w odpowiedniej aranżacji niewiele ma wspólnego z infantylnością. Dobrym potwierdzeniem tezy jest powieść Gianfranca CalligarichaOstatnie lato w mieście“. Pastelowa okładka ze starą alfą i dobrze widoczną tablicą rejestracyjną Wiecznego Miasta przyciąga wzrok. Nigdy nie ukrywałam, że zwracam uwagę na opakowanie. Lubię ładnie oprawione książki, eleganckie etykiety na butelkach od wina i tę wyjątkową włoską smykałkę do robienia pięknych pakunków z każdej, nawet najmniejszej pierdoły. Mamy zatem miły dla oka produkt z ciekawą zawartością. Zresztą Wydawnictwo Czarne jest gwarancją ciekawej lektury, co udowadnia mi regularnie od kilku lat.

Historia opowiedziana przez Calligaricha przestrzega przed marnowaniem najlepszych lat życia. Często bowiem gonimy za nieosiągalnym, czekamy na sukces, jakąś wyjątkową okazję, nie doceniając tego, co już mamy. Ale spokojnie, autor nie moralizuje. W zamian za to dostajemy klimatyczny opis Rzymu lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku. Epoka “La Dolce Vita” to czas, kiedy celem dla wielu osób było trwanie w klimacie odurzenia w otoczeniu bohemy i marniejącej arystokracji. I właśnie ów model obiera sobie Leo, główny bohater. Mediolańczyk z pochodzenia przeprowadza się do Wiecznego Miasta teoretycznie za pracą. W rzeczywistości jest apatycznym lekkoduchem i niespełnionym pisarzem topiącym własne niepowodzenia w alkoholu. Miota się bez żadnego konkretnego celu między Piazza del Popolo a Piazza Navona. Krąży od knajpy do knajpy, zaglądając równie chętnie do domów znajomych artystów i arystokratów głównie w celu napełnienia pustego żołądka. Któregoś dnia spotyka Ariannę – młodą, zapatrzoną w siebie, zblazowaną histeryczkę. Wdają się w romans. Czuć od samego początku, że historia miłosna będzie skazana na niepowodzenie. Jest jeszcze Graziano, pijak, kobieciarz i hedonista żyjący na koszt nieurodziwej, ale bogatej żony z Ameryki. Nie uważam się za osobę religijną, ale jeśli miałabym rozpatrywać czyjeś losy w kategoriach grzechu, wszyscy bohaterowie Calligaricha są grzesznikami. To okropne marnować życie i własny talent. Na dolce vita bez zobowiązań mogą pozwolić sobie tylko wybrani. Ci, którzy od pokoleń nie martwią się jak przetrwać do pierwszego, a rozgrywająca się dookoła prawdziwa rzeczywistość ich nie dotyczy. W przeciwnym razie pozostaje rozczarowanie. “I to by było na tyle” mówi do nas Leo na sam koniec historii. Dlaczego i w jakich okolicznościach padają owe słowa? Sięgnijcie po “Ostatnie lato w mieście”. Powieść została wydana po raz pierwszy w 1973 roku. Jednak sukces odniosła stosunkowo niedawno i raczej dzisiaj już by nie powstała, gdyż żyjemy inaczej i popełniamy inne błędy.

Alla prossima!

Ania

Gianfranco Calligarich “Ostatnie lato w mieście”, Wydawnictwo Czarne 2023

Korzystając z okazji, przypominam o moich mediach społecznościowych. Na Facebooku i na Instagramie@podsloncemitaliiblog jestem codziennie i zamieszczam jeszcze więcej ciekawostek, zdjęć i Włoch!

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj