Walka z niewidzialnym wrogiem jest nierówna i będzie trwała długo. Jestem pewna, że wyłoni się z niej nowy obraz świata. Nie zamierzam rozprawiać ani ekonomii, ani o polityce, bo żadna z tych dziedzin nie jest moją działką. Napiszę o człowieczeństwie, o wartościach, które wiele osób ostatnim latach odstawiło na boczny tor, a koronawirus nam o nich przypomniał.
Dlaczego sądzę, że będzie dobrze?
Będzie dobrze, bo chociaż teraz sytuacja jest surrealistyczna, umierają ludzie, a nasze uczucia zdominował lęk, wszędzie dokoła widzę solidarność. Trudne okoliczności wyzwalają więcej dobrych niż złych emocji. Włosi świetnie zdają egzamin. Znane osobistości ze świata kultury i popkultury przekazują ogromne kwoty pieniędzy na rzecz walki z epidemią. Giorgio Armani zamknął wszystkie butiki, a także hotel i restauracje w Mediolanie. Ofiarował 1 250 000 € na poczet walki z koronawirusem. Pieniądze dostaną wskazane przez niego szpitale i jednostki służby cywilnej. Dzisiaj mistrz podjął decyzję o czasowym zawieszeniu fabrykacji mody i zastąpieniu jej produkcją jednorazowej odzieży ochronnej niezbędnej dla personalu medycznego.
Wiele sklepów i lokali z własnej woli decydowało o zamknięciu. Postąpiła tak np. sieć Calzedonia, swoją decyzję uzasadniając faktem, że nie sprzedaje dóbr pierwszej potrzeby, a także odpowiedzialnością za pracowników. Również L’Elbolario, firma produkująca naturalne kosmetyki i mająca siedzibę w Lodi zdecydowała przerwać produkcję i zamknąć sklepy. Tydzień później w warunkach gwarantujących maksymalne bezpieczeństwo 23 wolontariuszy, a zarazem pracowników L’Elbolario przygotowało 38 000 flakonów z żelem do dezynfekcji rąk. Wszystkie zostaną przekazane szpitalom w Lodi, w Mediolanie, a także Czerwonemu Krzyżowi w Lodi.
Carlo Cracco, włoski szef kuchni odznaczony gwiazdkami Michalin, uczeń Alaina Ducasse, zamknął swoje restauracje i poszedł gotować dla budowniczych wznoszących w ekspresowym tempie szpital na terenie dawnych targów w Mediolanie.
W Bergamo szpital polowy wznosi Associazione Nazionale Alpini, włoska jednostka górska, która od czasów tragicznego trzęsienia ziemi we Friuli-Wenecji Julijskiej z 1976 roku pomaga cywilom poszkodowanych w katastrofach na całym świecie. Alpini nieśli ratunek m.in. podczas wojny w Kosowie i po tsunami jakie nawiedziło Sri Lankę.
Będzie dobrze, bo obudził się w nas altruizm i poczucie wspólnoty. Emerytowani lekarze, mimo zagrożenia wracają do łóżek pacjentów. W Prowincji Bergamo pewien ksiądz wykazał się heroicznym gestem. Świadomy wieku, dolegliwości i zagrożenia, jakie niesie ze sobą koronawirus, poprosił, żeby przeznaczony dla niego respirator oddać osobie lepiej rokującej. Młodsi ludzie starają się pomagać seniorom mieszkających w tych samych kamienicach, robiąc zakupy i dostarczając leki. Od kilku tygodni brakuje maseczek, nie można ich nigdzie kupić. My dostaliśmy trzy maseczki od naszego sąsiada.
Świat nie patrzy obojętnie na dramat Włochów. Realną i potrzebną pomoc zaoferowały Chiny, Rosja, Kuba, Niemcy i USA.
Będzie dobrze, ponieważ w opustoszałych miastach odradza się ekosystem. W Lombardii bardzo wyraźnie obniżył się poziom smogu. Woda w kanałach weneckich już dawno nie była tak czysta i przejrzysta, widać dno. W portach w Cagliari i Trieście pojawiły się delfiny. Natura bez działań człowieka radzi sobie zdecydowanie lepiej, a przecież natura to życie.
Nastały trudne czasy. Pamiętajmy jednak, że izolacja sprzyja wyciszeniu, refleksji i skupieniu się na tym, co w życiu jest naprawdę ważne. Kiedy skończy się epidemia, a koronawirus stanie się odległym wspomnieniem, myślę, że będziemy mieć bardziej wyostrzoną intuicję w stosunku do ludzi. Pozostaniemy wyczuleni na słabszych i przestaniemy bezsensownie uganiać się za zbędnymi rzeczami.
Ja w to wierzę, a Ty?
Alla prossima!
P.S. Jeśli spodobał Ci się ten wpis albo masz jakieś pytanie, zostaw pod tekstem komentarz. Pamiętaj też, że czekam na Ciebie na Facebooku oraz na Instagramie @podsloncemitaliiblog, gdzie zamieszczam więcej ciekawostek, zdjęć i Włoch!