BERNINA EXPRESS – WIDOKI JAK Z BAJKI O HEIDI I ŚWIADECTWO TECHNICZNEGO GENIUSZU
W sierpniu zabraliśmy córkę na przejażdżkę koleją. To nie nie był pociąg byle jaki, tylko sławny Trenino del Bernina/Bernina Express. Czerwona kolejka pokonuje 145 km, wspina się przez 1824 m, osiągając maksymalną wysokość 2 253 m n.p.m. i przemierza bajkowe krajobrazy kantonu Gryzonia. Musiała znaleźć się na liście dziedzictwa UNESCO.
Wycieczkę koleją retycką przez masyw Bernina mieliśmy w planach od kilku dobrych lat. Czekaliśmy na moment, kiedy dziecko coś z tej niesamowitej wyprawy zapamięta. Minionego lata wreszcie udało nam się zrealizować projekt i wybrać w niezapomnianą podróż przez Alpy. Zaczęliśmy w upale, wśród palm, sadów i winnic, zmierzając w stronę lodowców i orzeźwiającej aury.
Bernina Express łączy włoskie miasto Tirano (429 m n.p.m.) z luksusowym kurortem Sankt Moritz (1775 m n.p.m.) i najstarszym szwajcarskim miastem Chur (584 m n.p.m.). Można nią również dostać się do Davos. Pierwsze linie kolei retyckiej zostały wytyczone na przełomie XIX i XX w. Berninabahn powstała w 1908 roku. Miała za zadanie skomunikowań alpejskie doliny Engadyny, Valtelliny i Valposchiavo, które od wieków łączyły stosunki kulturowe i handlowe. Odcinek z Tirano do Sankt Moritz liczy ponad 60 km i jest drugą pod względem wysokości trasą kolejową w Europie. Najwyższy punkt znajduje się na przełęczy Ospizio Bernina (2253 m n.p.m.).
Pociąg kapitalnie komponuje się ze środowiskiem naturalnym. W 2008 roku Bernina Express została wpisana na listę dziedzictwa UNESCO. Ochroną objęto długą na ponad 122 km linię rozciągającą się między Thusis a Tirano razem z przylegającym krajobrazem. Na strefę buforową składają się zarówno przyroda, jak i miasta z wioskami, a także zabytkowe elementy infrastruktury.
Kolej nie tylko oferuje widoki wyjęte niczym z bajki o Heidi. Jest świadectwem technicznego geniuszu. Tory nie posiadają dodatkowej szyny zębatej, pozwalającej pokonywać trasy o sporym nachyleniu. Nie może ono zatem nigdzie przekroczyć 7 proc. Właśnie dlatego trasa obfituje w meandrujące tunele i spiralne wiadukty, co razem z otaczającymi krajobrazami czyni ją wyjątkową.
ZE SŁONECZNEJ ITALII DO SERCA SZWAJCARSKICH ALP
Wyruszamy z Tirano. Przemierzając przygraniczne włoskie miasto, Bernina Express zachowuje się jak tramwaj, mknący przez jego centrum. Pierwszą atrakcją na trasie jest wiadukt w Brusio, rodzaj kamiennej pętli. Znajdując się na końcu, lub na początku pociągu, widać praktycznie cały skład. Dalej mijamy urokliwe jezioro Miralago i docieramy do Poschiavo, które ma połączenie autobusowe z Livigno. Pociąg oczywiście wspina się od samego początku podróży, ale właśnie teraz jazda pod górę staje się niesamowitym przeżyciem. Pierwszym interesującym przystankiem na tym odcinku jest hotelik Alp Grüm skąd doskonale widać lodowiec. Dalej wyłaniają się Lej Nair i Lago Bianco. Znajdujemy się w miejscu symbolicznej granicy. Mieszkańcy Gryzonii posługują się językami niemieckim, retoromańskim i włoskim. Na północ od tych sztucznych zbiorników dominuje język niemiecki i retoromańki, natomiast na południu najpopularniejszy jest włoski. Ospizio Bernina zachwyca niesamowitym pięknem okolicy. To najwyższy punkt na trasie, położony na wysokości 2253 m n.p.m. Kolejną stacją jest Diavolezza, gdzie można wsiąść do kolejki linowej, zmierzającej w kierunku położonej na wysokości prawie 3 tysięcy metrów stacji narciarskiej o tej samej nazwie. Rozpościerają się stamtąd fantastyczne widoki na masywy Bernina, Corvatsch i Lagalb. Jest jeszcze Ponteresina, czyli baza wypadowa do wspinaczki na Piz Bernina (4048 m n.p.m.). Dalej znajduje się lodowiec Morteratsch, o którym piszę niżej, a za nim luksusowy kurort Sankt Moritz.
POCIĄG PANORAMICZNY, CZY REGIONALNY?
Na trasie kursują dwa rodzaje pociągów. Obydwa są czerwone. Pierwszy jest linią regionalną (Trenino del Bernina), drugi ma konstrukcję panoramiczną z wielkimi oknami (Bernina Express), które częściowo zachodzą również na dach. Zdarza się, że wagony są przemieszane. Latem do składów dołączane są 1 lub 2 odkryte jednostki w kolorze żółtym. Dawniej używano ich do transportu towarów, a teraz podróżują nimi turyści.
My zdecydowaliśmy się na przejazd pociągiem regionalnym. Najważniejszym powodem były zdjęcia. W składach panoramicznych nie ma możliwości otwarcia okien, co oznacza, że ciężko wykonać fotografie dobrej jakości. Po drugie pociąg regionalny zatrzymuje się na wielu stacjach, pozwalając wysiąść w interesującym nas miejscu. Bilet jest ważny do godziny piątej rano dnia następnego. Najmniej istotnym czynnikiem była cena, która tylko nieznacznie różni się w przypadku dwóch dostępnych opcji.
Bilety kupiliśmy przed odjazdem na stacji w Tirano. Można je nabyć również online, a nawet upolować ciekawe promocje. W tym przypadku jesteś jednak zobowiązany zdążyć na zarezerwowany wcześniej pociąg. Ponieważ przed podróżą koleją czekała nas trzygodzinna jazda samochodem przez zatłoczoną i wąską drogę krajową, nie braliśmy tej opcji pod uwagę.
Stacja kolei retyckich w Tirano jest jednocześnie punktem granicznym między dwoma państwami. Pociąg wyruszył punktualnie. Co więcej, po upływie kilku minut konduktor skontrolował nasze bilety. Będąc jeszcze we Włoszech, poczuliśmy szwajcarski klimat. W sezonie kursuje specjalny autobus, który wozi turystów z Lugano do Tirano i w drugą stronę.
LODOWIEC MORTERATSCH
Wysiedliśmy z pociągu trochę przed Sankt Moritz na stacji Morteratsch i poszliśmy szlakiem w stronę lodowca o tej samej nazwie. Za kilka lat najprawdopodobniej nic z niego nie zostanie, co brutalnie uświadamia czterdziesto-pięćdziesięciominutowy trekking. W drugiej połowie XVIII wieku lodowiec docierał do miejsca, gdzie dzisiaj biegnie droga. Później stopił się do poziomu stacji kolejowej. Pierwsze pomiary przeprowadzono w 1878 roku. Od tamtej pory są dokonywane regularnie. Na szlaku ustawiono 16 słupów z panelami informacyjnymi. Pokazują, jak na przestrzeni lat kurczył się jego jęzor. Zjawisko doskonale obrazuje również zmieniająca się wegetacja. 10.000 lat temu Morteratsch pokrywał znaczną część Szwajcarii. Kres epoki lodowcowej doprowadził do powstania kilku alpejskich jezior: Como, Garda, Lugano i Maggiore.
Każdy turysta może ściągnąć aplikację Bernina Glaciers App, która świetnie sprawdzi się w roli wirtualnego przewodnika. Dla dzieci przygotowano natomiast specjalne książeczki z historią o Sabim. W zabawny sposób przybliży im historię lodowca. Przy słupach z panelami warto podbijać pieczątki, a na koniec wyprawy odebrać niespodziankę Biurze Turystycznym w Ponteresina. Materiały są dostępne w języku angielskim, niemieckim i włoskim.
TERESA I ERATSCH – SZWAJCARSCY ROMEO I JULIA
Z lodowcem wiąże się pewna legenda. Jej bohaterów można nazwać szwajcarskimi odpowiednikami Romea i Julii. Zgodnie z przekazem w miejscu, gdzie rozpościera się lodowiec, dawno temu znajdowały się pastwiska i bacówki, a przede wszystkim żyli tam szczęśliwi ludzie. Wśród nich byli Teresa i Eratsch. Młodzi zakochali się w sobie bez pamięci, ale zwaśnione rodziny nie chciały nawet o tym uczuciu słyszeć. Teresa została zamknięta w domu, Eratscha wysłano na wojnę. Dziewczyna przekonana, że nigdy więcej nie zobaczy swojej miłości, umarła z rozpaczy. Kiedy Eratsch powrócił w rodzinne strony i poznał losy ukochanej, rzucił się ze szczytu Isla Persa w przepaść. Duch Teresy nocami szukał ukochanego w całej okolicy, wykrzykując jego imię.
Zgonie z legendą lament Teresy docierał jedynie do starego pasterza, który każdej nocy z ogromnym współczuciem słuchał płaczu dziewczyny. Ta ostatnia z wdzięczności sprawiła, że jego krowy produkowały więcej mleka, a plony były bardziej owocne. Z biegiem lat pasterz nie był już w stanie dzielić nocami smutku wspólnie z dziewczyną. Poprosił młodszego od siebie pasterza, aby zajął jego miejsce i przykazał mu nie przeszkadzać zbolałej duszy. Ten nie posłuchał. Ruszył w pogoń za Teresą, która rozwścieczona zamieniła urodzajną okolicę w lodowiec. Na pamiątkę legendy, ludzie układają kamienne wieże, które można zobaczyć na zdjęciach pod artykułem.
Przy okazji zapraszam do moich mediów społecznościowych. Na Facebooku i na Instagramie @podsloncemitaliiblog jestem codziennie i zamieszczam jeszcze więcej ciekawostek, zdjęć i Włoch!
A presto!
Ania
Witam.
Proszę mi podpowiedzieć gdzie mogę dostać dla dzieci wspomniane przez Panią książeczki o Sabim?W następnym tygodniu również planujemy trekking po lodowcu i córki ucieszyłyby się z książeczki z pieczątkami.
Myśmy je brali z oznakowanej skrzynki umieszczonej na początku szlaku. To było w 2021 roku, ale nie sądzę, żeby coś się zmieniło.
Jaka jest cena biletów na kolejkę?gdzie i na ile wcześniej warto je zakupić?