Z dala od tłumów na Placu Św. Marka, na weneckiej lagunie, leży malownicze Burano. Rybacka wioska znana z produkcji koronek założona została w VII wieku przez uciekających przed dzikimi hordami Attyli mieszkańców pobliskiego Altino. Blisko tysiąc lat była jedynie mało znaczącą osadą zależną od niedalekiej, potężnej siedziby biskupiej na Torcello. Dopiero w XVI wieku los uśmiechnął się do Burano. Podobnie jak kiedyś wyspa dała bezpieczne schronienie przed Hunami, teraz pomogła ukryć się przed szalejącą zarazą. W tym samym czasie prądy morskie doprowadziły do zamulenia portów należących do Torcello i siłą rzeczy ówczesny biskup musiał zwrócić się łaskawym okiem w stronę niepozornej wioski. Sztuka koronkarska zyskała rozgłos w całej Europie. Ludwik XIV podobno zakazał importu lokalnego rękodzieła, żeby nie osłabiać francuskiej manufaktury.
Od 1926 roku Burano administracyjnie należy do Wenecji. Na początku XX wieku kolorowy, a zarazem naturalny klimat wyspy inspirował malarzy. Po wojnie zaczęli ją odwiedzać turyści. Dzisiaj miejscowy krajobraz jest tak samo masowo odtwarzany na pocztówkach, jak toskańskie pejzaże i jak rzymskie zabytki. Warto jednak wiedzieć, że mimo wszystko Burano nie straciło swojego naturalnego charakteru. Niskie, kolorowe kamienice z obramowanymi na biało oknami odbijają się w wodzie, w której przycumowane są tak samo kolorowe łódki. Burano jest inne od Wenecji. Nie ma magnackich pałaców, bogato dekorowanych witraży, bizantyńskiego przepychu ani gondoli. Jest za to dzwonnica, formą nawiązująca do stojącej obok Bazyliki św. Marka, natomiast krzywizną przywołująca Pizę.
To specyficzna wyspa laguny, która żyje tylko w ciągu dnia. W okolicach godziny 5 po południu turyści odpływają. O 6 zamykają się praktycznie wszystkie bary, knajpki i sklepy, o 7 żaluzje opuszcza lokalny supermarket. Nagle Burano spowija błogi spokój. Nie ma lepszego momentu na zwiedzanie, które można sobie umilić, zatrzymując się na aperitif w ostatnim otwartym barze z ogródkiem zwróconym w stronę Wenecji (Picnic, Burano). Nocleg na Burano określę jako strzał w dziesiątkę. Ilość mieszkań na wynajem jest niewielka. My zatrzymaliśmy się w czerwono-kremowym domku z tarasem na dachu. Od dawna chciałam chociaż przez moment pomieszkać w podobnym miejscu.
Żeby zwiedzić wyspę w spokoju i zanurzyć się w jej niepowtarzalnym klimacie, wcale nie trzeba planować wyprawy zimą. Wystarczy wynająć mieszkanie na jedną noc. Nasza wycieczka miała miejsce pod koniec sierpnia, a więc w szczycie sezonu. Za radą gospodarza samochód zostawiliśmy na parkingu w miejscowości Treporti (15 euro za dobę), gdzie dojeżdża się od strony Jesolo. Vaporetto odpływa co 30 minut. W niecały kwadrans tramwaj wodny dociera na Burano. A jeśli zastanawiasz się, jak ugryźć temat zwiedzania Wenecji bez tłumów, polecam Ci z całego serca poniższy artykuł.
A presto!
Ania
Korzystając z okazji, przypominam o moich mediach społecznościowych. Na Facebooku i na Instagramie@podsloncemitaliiblog jestem codziennie i zamieszczam jeszcze więcej ciekawostek, zdjęć i Włoch!