Bohaterkami dzisiejszego tekstu jesteśmy my – Polki i blogerki mieszkające we Włoszech. Opowiemy Wam o tym, jak wygląda nasza emigracja, co nam ona dała i jak nas wzbogaciła. W życiu nie ma nic za darmo. W momencie wyjazdu z Polski straciłyśmy wiele, jednak jak za chwilę się przekonacie, żadna z nas nie żałuje swojej decyzji. Dlaczego?
KASIA, autorka blogów DOM Z KAMIENIA i KUCHNIA W KAMIENNYM DOMU
Co dała mi emigracja?
To co najważniejsze – dała mi radość życia! To właśnie tu, na toskańskiej prowincji nauczyłam się doceniać drobiazgi, szukać piękna nawet w tym co z pozoru zwyczajne. Moja emigracja nauczyła mnie iść z podniesioną głową nawet wtedy, kiedy ramiona ciężkie od problemów. Tu i teraz mogę powiedzieć, że żyję naprawdę. Nie wegetuję, ale właśnie żyję. To życie ma intensywne kolory, smak – czasem słodki a czasem gorzki, pachnie inaczej o każdej porze roku. Zmieniło się moje postrzeganie świata i ludzi. Zmieniły się priorytety. Ciężko pracuję i być może dla wielu żyję skromnie, ale ja tego mojego skromnie nie zamieniłabym już na dobrobyt w żadnym innym miejscu. Tylko nad jednym wciąż muszę popracować – zwolnić kiedy można, tak jak Włosi, wyzbyć się pośpiechu wielkomiejskiego, który jeszcze gdzieś we mnie drzemie, a do niczego nie jest mi już potrzebny.
Kilka słów o Kasi: w 2007 roku zrealizowałam swoje wielkie marzenie o toskańskich wakacjach. Wtedy jeszcze nie myślałam, że dwa tygodnie postawią moje życie na głowie. Okazało się, że w małym miasteczku najmniej znanej części Toskanii odnalazłam swój prawdziwy dom. Już niedługo miną cztery lata odkąd na stałe mieszkam w Marradi. To właśnie o życiu na toskańskiej prowincji opowiada “Dom z Kamienia”, który mam nadzieję ukaże się kiedyś w formie książki.
SABINA, autorka bloga RATUNKU, ITALIA
Co dała mi emigracja?
Emigracja dała mi poczucie wolności, które gdzieś zgubiłam wraz upływem lat. Przestałam czuć się oceniana, krytykowana i przejęta tym, co ludzie powiedzą. Tutaj nikt mnie nie zna, nie muszę więc nic udowadniać, ani tym bardziej zakładać maski, ponieważ wreszcie mogę być sobą. To wiele.
Dzięki emigracji przeskoczyłam na kreatywniejszy tryb życia. Odkąd mieszkam we Włoszech, staram się regularnie pisać i chociaż nie mam z tego korzyści materialnych, to jednak dużo dla mnie znaczy prowadzenie bloga. Zrozumiałam, że to o czym zawsze marzyłam, może być na wyciągnięcie ręki, o ile się postaram. Jeszcze nieśmiało i mozolnie, ale rozwinęłam skrzydła. To więcej niż wiele.
Wreszcie, emigracji zawdzięczam rodzinę. We Włoszech wyszłam za mąż, zostałam matką i zyskałam nowych krewnych. Patrzę na moje dwie małe córeczki i wiem, że przyjazd do Italii to nie był przypadek. I choć życie na obczyźnie nie jest sielanką, a tęsknota za krajem daje o sobie znać, to ani przez chwilę nie żałowałam swej decyzji. Bo poznałam, czym jest bezgraniczna miłość. To wiele, to więcej niż wiele, to wszystko.
Kilka słów o Sabinie: rodowita Ślązaczka, miłośniczka książek, dobrej muzyki i klasycznej sztuki. Wiecznie na diecie, ciągle marnuje czas na głupoty, produkuje durne statusy na fejsie i ogląda kretyńskie programy rozrywkowe. Języka włoskiego nauczyła się z telewizji, bo akurat nie miała nic innego do roboty.
KAMILA, autorka bloga AUTOSTRADA DEL SOLE
Co dała mi emigracja?
Włochy nauczyły mnie patrzeć inaczej na codzienność, doceniać to co widzę wokół. Niektórzy przemierzają tysiące kilometrów, by choć na chwilę spojrzeć na antyczny Rzym, a ja mam go na co dzień – pamiętam o tym za każdym razem, gdy przejeżdżam na mojej czerwonej Vespie obok Koloseum.
Włochy to też, według mnie, nie tyle obszar geograficzny, co styl życia. Albo raczej apoteoza życia: prostego, pełnego, radosnego. Trochę mi zajęło, zanim na dobre zaprzyjaźniłam się z tą filozofią, ale teraz nie wyobrażam sobie by mogło być inaczej.
Każdego dnia celebruję obowiązkowo powolne chwile, w których po prostu zatrzymuję się i piję espresso. Nawet jeśli trwają dwie minuty, to wiem, że są to właśnie dwie najważniejsze minuty całej doby. Tego też nauczyły mnie Włochy – nie można być cały czas w biegu.
We Włoszech trudno się nie zakochać: w ich zmieniającym się wielokrotnie krajobrazie, w kolorach okiennic w niby zwykłych budynkach mieszkalnych, w intensywnym zapachu polnych ziół, czy chociażby w smaku pomidorów, który zadziwia różnorodnością.
Codzienność we Włoszech bywa chaotyczna, nieprzewidywalna, to prawda. Ale jest też jedyna w swoim rodzaju, niezwykła. Warto zabrać jakąś jej cząstkę do domu, gdziekolwiek by się nie wracało. Bo życie po włosku ma zdecydowanie inny smak – smak dolce vita!
Kilka słów o Kamili: od piętnastu lat pod niesłabnącym urokiem Wiecznego Miasta, w którym mieszka. Autorka przewodników po Rzymie i Watykanie, Toskanii, Wenecji, Mediolanie i najnowszego – po Włoszech dla wydawnictwa Pascal. Prowadzi bloga Autostrada del Sole.
RENATA, autorka bloga KALEJDOSKOP RENATY
Co dała mi emigracja?
Moja przygoda z Włochami zaczęła się 21 lat temu.
Nie planowałam emigracji i nawet przez myśl mi wtedy nie przyszło żeby mieszkać poza Polską.
Owszem, kusiło mnie wyjechać gdzieś na rok, dwa czy trzy za granicę.
Chciałam podróżować, nauczyć się dobrze mówić w kilku językach, a później osiąść na stałe w Polsce.
Nigdy jednak nie myślałam o życiu za granicą.
Włochy przez przypadek stały się moim nowym miejscem zamieszkania.
Nie był to wyjazd za pracą czy nauką, wyemigrowałam za miłością mojego życia. Szyki pokrzyżował mi pewien Włoch.
Początki nie były proste, bo nie znałam włoskiego. Ale jak to się mówi, “co Cię nie zabije to Cię wzmocni”, dziś przez to czuję się bogatsza i silniejsza o te doświadczenia.
Z perspektyw czasu mogę powiedzieć, że emigracja nie jest dla osób słabych.
Emigracja to szkoła życia, hartuje osobowość.
Życie na emigracji zabiera nam dużo, ale oddaje nam dwa razy tyle. Tylko emigrant zrozumie emigranta.
Uczysz się dużo o życiu i o Tobie. Poznajesz siebie na nowo. Poznajesz własną wartość. Stajesz się odważniejsza.
Przed wyjazdem do Włoch miałam dużo wątpliwości, ale teraz czuję, że była to dobra decyzja.
Doceniam i jestem wdzięczna za wszystko, co do tej pory udało mi się przeżyć we Włoszech.
Mimo kilku negatywnych stron emigracji, po latach życia we Włoszech mogę powiedzieć, że czuję się tutaj bardzo dobrze. Nie mogłabym już mieszkać w innym kraju.
Emigracja we Włoszech dała mi bardzo dużo.
Przede wszystkim poznałam bardziej siebie. We Włoszech nauczyłam się wielu rzeczy o mnie i o innych. Świadomiej patrzę na świat. Emigracja dała mi zaradność.
Włochy pozwoliła mi złapać dystans: do siebie, świata, Polski, Polaków, pozwoliły spojrzeć na wiele rzeczy z całkiem innej perspektywy.
Emigracja dała mi przede wszystkim kochającego męża. To dla niego tutaj przyjechałam.
Kultura, język i gastronomia są oczywiście dużym atutem.
Uwielbiam, że żyję w tak pięknym kraju.
Kocham Włochy za to, że piękne i absolutnie nigdzie nie ma takich pięknych krajobrazów. Uwielbiam włoską różnorodność regionową i krajobrazową.
Uwielbiam podejście Włochów do życia. La vita e bella (życie jest piękne). Tego staram się trzymać. Przez to, podchodzę bardziej optymistycznie do życia.
Nauczyłam się doceniać drobne przyjemności, które Włosi potrafią docenić bardziej niż inni na świecie.
A co najważniejsze, emigracja pozwoliła mi odkryć moją życiową pasje – pisanie.
We Włoszech odnalazłam swoją rzeczywistość, która może nie jest piękniejsza, ani łatwiejsza, ale mi podoba się bardziej. Rzeczywistość, która sprawia, że czuję się tutaj dobrze.
Jak będzie dalej, tego nie wiem.
Dużo przeszkód jeszcze przede mną , niezależnie jednak jak wszystko się potoczy, mogę powiedzieć, że jestem tutaj szczęśliwa. Niczego nie żałuję. Nie żałuję emigracji.
Kilka słów o Renacie: od ponad 21 lat mieszka we Włoszech w pięknym regionie Wenecja Euganejska. Miłośniczka życia, zakręcona na podróżowaniu i gotowaniu po włosku. Z reguły albo wciąż jest w podróży, albo coś pichci w swojej kuchni.
DOMINIKA , autorka bloga OCH! MILANO
Co dała mi emigracja?
Co dała mi emigracja do Włoch? W zasadzie to najpierw powinnam odseparować pojęcie ,,emigracja’’ od ,,do Włoch’’. Emigracja sama w sobie była i bywa do dziś walką z samą sobą. Człowiek dopiero wtedy uświadamia sobie kim jest. Przekonuje się o własnych słabościach i mocnych stronach, i o tym, że powinien sobie ufać. Dopiero emigracja pokazuje, jak bardzo w tym życiu jesteśmy zdani sami na siebie. Włochy nauczyły mnie cierpliwości. Oswoiłam niecierpliwość do tego stopnia, że każdą niemoc w różnych sytuacjach, kwituję określeniem ,,pazienza’’, czyli ,,cierpliwości’’- dokładnie tak, jak robią to Włosi. Zamiast psuć sobie krew irytacją, czekam na swoją kolej lub lepszy moment. Co jeszcze? A to, że odeszło poczucie winy kiedy po prostu NIC NIE ROBIĘ. No bo przecież jak nic nie robię, to też coś robię! Zgodnie z włoską filozofią DOLCE FAR NIENTE zwalniam i ja. Wiem, że cały tydzień ciężko pracuję i na etacie, i w domu. Czas leci, a ja zapominam w tym pędzie życia o sobie. Od Włochów nauczyłam się, że zamiast czuć presję, że marnuję czas (bo mogłabym zrobić coś ,,pożytecznego’’) odpalam np. lampkę Prosecco o 12 w sobotnie popołudnie i cieszę się chwilą dla siebie, bo wiem, że to są chwilę, które więcej nie wrócą.
Kilka słów o Dominice: Uwielbiam podróżować, chodź nie cierpię latać samolotami. Kocham JEŚĆ, a bez dobrej kawy nie wyobrażam sobie poranka. Największego kopa do działania daje mi porządny trening i czas spędzany na łonie natury. Po obronie pracy magisterskiej spakowałam walizkę i kupiłam bilet w jedną stronę do Mediolanu. Okazało się, że to był strzał w dziesiątkę!
A co mi dała emigracja?
Emigracja nauczyła mnie odwagi i dała mi siłę do walki z własnymi słabościami. Zrozumiałam, że nie jestem już dziewczynką, a dorosłą kobietą mającą prawo do decydowania o własnym życiu ze wszystkimi tego konsekwencjami. Emigracja oddaliła mnie od przyjaciół, ale dała rodzinę – kochającego męża i cudowną córeczkę, której imię bardzo silnie łączy się z moją włoską przygodą (może kiedyś Wam o tym napiszę). Emigracja nauczyła mnie otwartości i tolerancji. Nie mogło być inaczej – życie w wielokulturowym mieście jakim jest Mediolan to niesamowita, niezwykle kolorowa przygoda. Emigracja uświadomiła mi że jestem dumna z bycia Polką i chętnie o tym mówię.
Życie we Włoszech rozbudziło we mnie pasję do gotowania i do odkrywania lokalnych produktów, sprawiło, że zainteresowała mnie kultura wina, a aperitif stał się jednym z przyjemniejszych rytuałów. Na wyciągnięcie ręki mam piękne miejsca i całą masę zabytków. Do woli mogę upajać się Śródziemnomorzem – zapachem ziół, smakiem oliwy, pięknem pinii i cyprysów, bezkresem morza i Alpami, które w bezchmurny dzień widzę z okna mojego domu. Łagodniejszy klimat i wiecznie zielone rośliny sprawiają, że dużo lepiej znoszę zimę.
***
Do zobaczenia „Pod Słońcem Italii”, także na na Facebooku i na Instagramie.
Ania
Czasem tak tęsknię za domem w Polsce,że nie dostrzegam tego co zyskałam odkąd zamieszkałam we Włoszech. Dziękuję za twój post, za relacje dziewczyn tu mieszkających, bo uświadomiły mi jak wiele mam, ilu rzeczy nie doceniam i jak użalam się nad sobą zamiast po prostu cieszyć się ,że mam z czego się cieszyć:)
Nie ma za co Basiu 🙂 Czasem trzeba trochę się posmucić, byle nie za dużo!
Przeczytałam jednym tchem…
Pozdrowienia że Szwecji?
Uściski z Italii! 😀
Kazda Pani pisze o zyskach?z emigracji?a straty?takich nie było??
Być może dlatego, że tytuł tego artykułu to ” Co dała mi emigracja”, a nie ” Co emigracja mi odebrała”? Poza tym, jeśli przeczytasz cały tekst, doszukasz się również minusów emigracji. Uściski!
człowiek czyta takie świetne wpisy i najchętniej by się tam przeniósł za 5min 😀
Tęsknię za Italią 😉 bardzo odpowiada mi ten styl życia.